czwartek, 30 października 2025

[39] BOOKS: Lord Wieży - Anthony Ryan

Tytuł - Lord Wieży
Oryginał - Tower Lord
Seria - Trylogia Kruczy Cień
Autor - Anthony Ryan
Wydawnictwo - Fabryka Słów
Gatunek - fantasy
Ilość Stron - 848
Data Wydania - 15 listopada 2024
Moja Ocena - 10/10







"Bogowie są prawdziwi dla tych, którzy w nich pokładają nadzieję"
Vaelin Al Sorna, legendarny wojownik, Morderca Nadziei, człowiek, który widział, jak jego królestwo tonie we krwi - wraca do domu. Niesie ze sobą ból, brzemię zdrady i jedno postanowienie: nigdy więcej nie sięgać po miecz. Ale los ma swoje plany, a pieśń krwi, która tętni w jego żyłach, nie zamierza milczeć.
"Lord Wieży" to opowieść o wojnie, zdradzie i potędze, która nie daje wytchnienia nawet tym pragnącym pokoju. Czasem, by ocalić wszystko, co ważne, trzeba jeszcze raz chwycić za broń - choć serce błaga o coś innego.

    Bardzo byłem ciekaw kontynuacji "Pieśni Krwi" i kolejnych przygód Al Sorny. Po raz kolejny się nie zawiodłem - to jak Ryan kreuje świat przedstawiony i zmagania bohaterów to istna poezja dla oczu. Wszystko widzimy, opisy sprawiają, że znajdujemy się niemalże obok postaci by przeżywać z nimi te przygody. 
    Drugi tom trylogii jest podzielony na etapy - każdy rozdział opowiadany jest z perspektywy innej osoby, ale nie odbiera to w niczym w płynności historii. Poznajemy oczywiście zmagania Al Sorny, gdy po powrocie do Królestwa, zostaje zesłany na Północne Rubieże - i to te momenty Lorda Wieży są moimi ulubionymi. Poznajemy drugie oblicze królewskiej intrygantki oraz Wielkiej Królowej - Lyrny, która również ma ciężką drogę, ale jej wątek jest jednym z mocniejszych filarów tej części. Przemierzamy świat z upodlonym w złej mocy bratem Frentisem, jak również stajemy na murach broniąc Alltoru wraz Revą. Rozpiętość zmagań i przemyśleń naszych cudaków, jest ogromna, co również przekłada się na ilość stron samej książki, ale dla mnie - zapalonego książkoholika w niczym to nie ujmuje. Ja kocham opasłe tomiszcza. 
   Lord Wieży kontynuuje wątki z pierwszego tomu, znamy naszych bohaterów, ale pojawiają się nowe sploty wydarzeń. Vaelin jest wciąż Vaelinem, ale widzimy jakie piętno odciska na nim Pieśń Krwi, choć jednocześnie wiemy, że nie możemy bez niej żyć. Przygody na Północnych Rubieżach są oryginalne, poznajemy nowych sojuszników jak nowych wrogów. Reva z dobrze nam znaną zawziętością walczy o swoją sprawę i jezu - jak ja kocham takie postacie! To jest kobieta z jajami oraz z głową na karku! Jej praca o utrzymanie Alltoru powinna być studiowana, ona się łatwo nie podda. Oczywiście między rozdziałami wciąż mamy "wtrącenia" od kronikarza Verniersa i chyba nie mogę się przekonać do jego osoby - nawet gdy cierpi, to mam takie - okay! Thank you, next! Niezwykle interesujące są przygody Lyrny, od zawieranami pokoju z Lonakami, poprzez Górę Mahlessy, po intrygi na Wyspach Meldeńskich - może nie są to intrygi i wyboje królewskie znane choćby z Gry o Tron czy Władcy Pierścieni, ale Królowa Lyrna również daje radę i jest ciekawa, ale jednocześnie bardzo specyficzną postacią. Niekoniecznie podobał mi się poprowadzony wątek Frentisa - ale mogło wpłynąć na to, że biedny chłopak przez większość czasu był zniewolony i nie miał nic do powiedzenia, wykonując ślepo zadania swojej towarzyszki. Przemierzył z nią pół świata by potem znaleźć się w Varnishold i dokonać się zdrady, która wycina mu prostą drogę na szubienicę. "Lord Wieży" zbiera potężne żniwo wątków i wydarzeń, by zderzyć je wszystkie w finale - dość okazałym ze względu na ilość bohaterów i historii, ale Ryan trzyma nad wszystkim pieczę. Nic nie wydarza się bez przyczyny, a każdy poprzedni "wypadek" jest następstwem do kolejnego wątku. 

    Nie zgodzę się po raz kolejny ze stwierdzeniem, że Vaelin to bohater idealny - ja widzę w nim doświadczonego mężczyznę. Zarówno geny rodziców jak i szkolenie w Zakonie Miecza dają oto taki efekt. Al Sornę naprawdę da się lubić! Ryan kładzie gęsto wrogów Królestwa, ale nie oszczędza również jego mieszkańców. Jest to tom wielowątkowy, może nie każdemu przypadnie sposób prowadzenia narracji, ale dla mnie to coś innego. Lord Wieży pokaże nam świat z wielu stron, poznamy znane postacie w ich dobrych jak i złych momentach, zwiedzimy Rubieże, popływamy statkiem, zwiedzimy Cesarstwo Alpirańskie, obronimy Alltor by na końcu zatańczyć taniec prowadzony przez śmiercionośną Pieśń Krwi - tutaj nie ma mowy o nudzie! 

poniedziałek, 20 października 2025

[38] BOOKS: Pieśń Krwi - Anthony Ryan

Tytuł - Pieśń Krwi
Oryginał - Blood Song
Seria - Trylogia Kruczy Cień
Autor - Anthony Ryan
Wydawnictwo - Fabryka Słów
Gatunek - fantasy
Ilość Stron - 768
Data Wydania - 18 października 2024
Moja Ocena - 10/10







Szósty Zakon dzierży miecz sprawiedliwości i uderza we wrogów Wiary i Królestwa.
Vaelin Al Sorna jako dziesięciolatek trafia  Szóstego Zakonu. Zostaje wyszkolony i zahartowany do surowego życia i poświęcenia się walce jako Wojownik Wiary. Teraz nie ma żadnej rodziny poza Zakonem. Przez długie lata brutalnego szkolenia pielęgnuje w sobie nienawiść do ojca, który odebrał mu nie tylko prawa przyznane z urodzenia, ale skazał go na życie, na jakie nie był gotowy. Wplątany w krwawe wojny i polityczne intrygi, pod ogromnym wpływem i na usługach błyskotliwego króla Janusa, Vaelin ma zmierzyć się z własną przyszłością, która zmieni nie tylko losy Królestwa, ale i całego świata.
Pragnienie nic nie znaczy. Przeznaczenie jest wszystkim. Jesteś igraszką losu.

    Czasami gdy zaczynasz czytać jakąś powieść, po prostu to wiesz, że to pokochasz - ja tak właśnie miałem z "Pieśnią Krwi" autorstwa Anthonyego Ryana. Od pierwszej strony polubiłem Vaelina Al Sornę i chciałem poznać całe jego życie. Jest to pełna fantastyka w jej najlepszym wydaniu. Jak ja się cieszę, że poznałem trylogię "Kruczy Cień".
    Al Sornę poznajemy jako nastoletniego chłopca, gdy ojciec odstawia go pod bramy Domu Szóstego Zakonu, i choć wedle wyznania braci zakonnych on już nie ma rodziny - teraz Zakon jest jego domem, to nazwisko i pozycja ojca pozostaje się trwać przy nim niezmiennie niczym przylepiony miś do miodku. Ryan sprawnie wrzuca nas w przedstawiony świat, poznajemy bohaterów z wielu stron i przeżywamy z nimi historie - niczym stojąc obok - pióro autora sprawia, że powieść się naprawdę dobrze czyta. Choć trochę uśmiech wpływał na usta czy czytałem zmagania chłopców podczas prób - podobny wątek znamy już z polskiego "Wiedźmina", ale nie będę szukał tutaj na siłę minusów. Jednocześnie przeżywając przygody Vaelina, czytamy jego dorosłe życie - gdy spowiada się głównemu kronikarzowi wrogiego Królestwu - Imperium Alpirańskiego. Poprzez ten zabieg niejako znamy już finał historii, ale samo stopniowanie napięcia do końca jest warte każdej przeczytanej strony. Spotkałem się z opinią, że Vaelin jest postacią zbyt idealną - nie mogę się tutaj zgodzić, znamy jego rodziców, wiemy jakie szkolenie otrzymał w Zakonie Miecza i co go ukształtowało, osobiście uważam, że to bohater dojrzały, który już zna życie i wie, co może zaatakować, nawet jeśli nie jest pewien z którego kierunku. 
    Owszem, początkowo trochę się gubiłem w natłoku opisu miejsc, nazwisk i tego kto kim jest - pomaga sam spis postaci na końcu lektury - ale im dalej w las tym wszystko stawało się bardziej klarowne. Ryan stopniowo, wręcz z gracją rozwijał wątki, niekiedy nawet zbyt brutalnie wszystko opisuje, ale to dodaje swoistego mroku tej historii. Ciekawie czyta się na swój sposób ta dwutorowość tej historii - młodego oraz dorosłego Vaelina. Dowiadujemy się co go ukształtowało, jakie wydarzenia wywarły wpływ na jego charakter. Zakon Miecza tworzy można by rzec - machiny bojowe, ale czy wszyscy dożyją końca szkolenia?

    "Pieśń Krwi" to niezwykłe spotkanie z światem wykreowanym przez Ryana, osobiście jestem w nim zakochany i chętnie sięgnę po kolejny tom trylogii. Al Sorna to bohater niejednoznaczny, z swego rodzaju upiornym charakterkiem. Świat Królestwa bardzo nas zachęca do zanurzenia się i poznania reszty postaci i ich przygód - to światowa fantastyka. Jedynie do czego mógłbym się przyczepić, choć to nie kwestia historii to sama książka, a dokładnie mówiąc - mapka. Mamy zaznaczone tylko główne miasta, i czasami gubimy się w podróży, bo nie do końca jest jasne, gdzie się znajdują przedstawione wydarzenia. Trylogia "Kruczy Cień" zapowiada się naprawdę nieźle, a dzięki głównemu bohaterowi wiemy, że nie będziemy się nudzić. Zdecydowanie must read dla fanów gatunku, jak i pióra Anthony'ego Ryan'a!